Obrastanie w przedmioty, jak to nazywam, zaczyna się jeszcze zanim się
urodzimy: nie mamy nawet PESEL-u, a mamy już łóżeczko, bujaczek i więcej
książek niż niejedna wiejska świetlica. Potem jest tylko gorzej – każde święta
i urodziny to pik na wykresie naszych rzeczy i… tak już do końca życia.
Naturalnie, nie wszystkie z nich są z Wami już na zawsze, ale tak naprawę to
po prostu jedne zabawki są zastępowane przez kolejne, tylko wiek bawiących się
zmienia.
Cały ten dobytek trzeba gdzieś pomieścić. Jak się zorganizować i nie
zwariować? Nie wiem, bo ja już dawno zwariowałam. Najlepiej byłoby wszystko
zaplanować, kupić odpowiednie meble i rozstawić je po kątach jeszcze zanim
obrośniemy w tłuczki do ziemniaków, pudełka po opiekaczach, zużyte baterie i
te takie plastikowe, te wygięte, wiecie, od tego, no… No właśnie, nie wiecie!
Niestety, jak już ustaliliśmy – nasz stan posiadania jest krzywą rosnącą, gdy
jeszcze, niczego nieświadomi, ssiemy kciuka w łonie matki, więc pewnie każdy z
Was operację (re)organizowania domu będzie zaczynał już z konkretnym, czasem
niezwykle okazałym dobytkiem. I dzisiaj właśnie na sensownym rozmieszczeniu
tegoż spróbujmy się skupić.
Niedawno pisałam o tym, jak oszukać przeznaczenie i
wycisnąć więcej z naprawdę małego mieszkania. Były triki, były tipy, ale nie było ogólnych przykazań. Teraz będą. Zasady
dobrej organizacji można bowiem zawrzeć w kilku punktach:
- TEMATYCZNE ROZDZIELANIE
Nie zawsze jest to możliwe, ale starajcie się , by za tym, jak rzeczy są
rozłożone w Waszym domu, stał zamysł nieco głębszy niż „po prostu to tutaj
połóżmy, Zbyszku”. Nie tylko ich szukanie będzie przebiegało sprawniej, ale
łatwiej też będzie zachować porządek, gdy rozmieszczenie poszczególnych
przedmiotów będzie intuicyjne.
Po pierwsze: pomieszczenie. Może się to wydawać banalne, bo nikt nie trzyma
ubrań w kuchni i kosmetyków w pokoju dziecięcym, ale jest wiele takich
akcesoriów, których lokalizacja już nie jest taka oczywista dla wszystkich.
Założę się, że każdy z nas odkłada nożyczki w nieco inne miejsce: jedni
trzymają je w kuchni, inni w salonie, jeszcze inni w domowym biurze, a znajdą
się na pewno i tacy, którzy wszędzie mają po jednej parze. Kto bogatemu, nie?
Takich przedmiotów jest więcej i to Wy musicie odpowiedzieć sobie na pytanie,
która miejscówka będzie według Was optymalna.
Po drugie: grupowanie. Podobne kategorie powinny mieszkać razem, jest im wtedy
raźniej, nie marzną w zimie, a Wy od razu wiecie, dokąd skierować swoje kroki,
kiedy szukacie przecinaka, a piętnaście minut później – bandaża. Niestety, im
dłużej mieszkamy, tym trudniej utrzymać ten umowny podział w ryzach, dlatego
warto raz na jakiś czas zrobić…
- GENERALNE SPRZĄTANIE
Celowo nie napisałam tego na samym początku, żeby Was nie wystraszyć. Bolesna
prawda jest wszakże taka, że jeśli dopiero zaczynacie jako tako organizować
przestrzeń, która do tej pory pogrążona była w, że tak powiem, entropii,
powinniście (a raczej: powinniśmy) zacząć od wywalenia wszystkiego na wierzch.
Dosłownie. Tak radzi guru ogarniania Marie Kondo, tak radzą i inni jej koledzy
po fachu. Wyrzucenie wszystkiego na środek mieszkania może też mieć działanie
terapeutyczne, uzmysławiające nam, o ile za dużo posiadamy. Może też rozbudzić
w nas ochotę na…
- WIELKIE WYRZUCANIE
W zakamarkach Waszych Szuflad Wstydu, na dnie szafy, w niezbadanych
otchłaniach komód i kontenerków mieszka z pewnością bardzo wiele
niepotrzebnych Wam już przedmiotów. O niektórych zapomnieliście już lata temu,
inne jeszcze niedawno gładziliście dłonią, mówiąc czule: „Nie mam pojęcia, do
czego służysz, ale wierzę, że jesteś do czegoś potrzebny. Nie martw się, nie
trafisz do Zmieszanych”. Wszystkim należy się czerwona kartka i nakaz eksmisji
z Waszego domu. Możecie je sprzedać, oddać, a – jeśli naprawdę do niczego się
nie nadają – wyrzucić (tylko do odpowiedniego pojemnika!). Bądźcie bezlitośni,
odłóżcie na bok sentymenty i skrupuły i pozbądźcie się jak największej ilości
złomu. Ocaleńców zaś czeka…
- DO POJEMNIKÓW WKŁADANIE
Nie ma dobrej organizacji bez pudełek. Pojemniki w różnych rozmiarach pomagają
utrzymać posortowany na kategorie dobytek w ładzie. Ukrywają go przed wzrokiem
wścibskich sąsiadek pożyczających cukier. Ułatwiają szukanie. Usprawniają
sprzątanie. Sprawiają, że od razu widać, jeśli czegoś zabrakło. Możecie
wykorzystać pudełka po butach, po ryzach papieru, małe po elektronicznym
sprzęcie i duże – po paczkach, które pewnie raz na jakiś czas zamawiacie.
Wygodnie jest też mieć pudełka, kosze i kasetki specjalnie zaprojektowane do
konkretnych mebli. W IKEA meblom do przechowywania przypisane są serie
pojemników, zgodnych wymiarami z głębokością i wysokością półek – bardziej
wydajnego zagospodarowania powietrza w Waszym domu już nie osiągnięcie.
Przygotowałam Wam ściągawkę:
- KALLAX – KVARNVIK, TJILLEVIPS, GNABBAS, KNIPSA, LEKMAN, BRANÄS, DRÖNA, REJSA, BULLIG
- BILLY – TJENA, KUGGIS, PALLRA
- BESTÅ – BESTÅ, TJENA, KUGGIS, PALLRA
- HEMNES – STORSTABBE, KNARRA, GABBIG, SMARASSEL
- LIATORP – KNARRA, GABBIG, SMARASSEL
- PAX – SKUBB, KOMPLEMENT
- MALM – SKUBB
- PLATSA – STUK
- IVAR – SOCKERBIT, KLÄMTARE, KNAGGLIG, SORTERA, SAMLA
- ALGOT – SOCKERBIT, KLÄMTARE
- STUVA – RASSLA, ANGELAGEN, NÖJSAM
Niezależnie od tego, do jakich pudełek trafi wasze mienie, czeka Was jeszcze…
- ZAWARTOŚCI OPISANIE
Podpiszcie, zróbcie etykiety, oznaczcie, zaszyfrujcie. Niektóre pojemniki mają
specjalne tabliczki lub okienka pozwalające na podpisanie zawartości i – w
razie potrzeby – wymianę etykietki bez niszczenia pudełka. Możecie użyć
flamastra, naklejek, podpisów z wytłaczarki DYMO – bylebyście na pierwszy rzut
oka wiedzieli, co jest w tym tajemniczym, nieprzeźroczystym pudle na samej
górze szafy. Później sobie podziękujecie, że nie musieliście na darmo wyciągać
drabiny z piwnicy.
Co komu jednak po tych radach, jeśli nie ma ich tak naprawdę gdzie wcielić w
życie? Całe przechowywanie rozbija się wszak nie o to, czy etykietki opisać
piórem wiecznym czy kulkowym, a o meble. I meble. I jeszcze o dobre, pojemne i
funkcjonalne meble.
SALON
Wbrew temu, co można by sądzić, w przeciętnym salonie nie potrzeba wiele
miejsca do przechowywania. Im większe mieszkanie (nie mówiąc o domach), tym
więcej przedmiotów jesteśmy w stanie rozdystrybuować po pozostałych pokojach,
salonowi zostawiając w zasadzie głównie funkcję reprezentacyjną.
Zależnie od potrzeb, może Wam wystarczyć nawet pojemna, zamykana szafka RTV.
Najlepiej sprawdzi się taka, która z jednej strony ukryje brzydkie i pełne
kabli oblicze kącika wypoczynkowego, a z drugiej – umożliwi korzystanie z
dekodera i pozostałych sprzętów sterowanych pilotem. Taka jest na przykład
elegancka czarna BESTÅ z frontami z dymionego szkła, które nie blokują sygnału
lub nasza FJÄLLBO z metalowej siatki – też piękna, choć trzeba się niestety
liczyć z penetrującym wnętrze kurzem.
Nawet w niezbyt przeładowanych meblami salonach przyda się miejsce na książki.
W tej roli uwielbiam proste, płytkie regały, takie jak BILLY, lekko
romantyczny LIATORP czy szykowny LOMMARP w obłędnym kolorze. I półki. Półki to
zawsze dobry pomysł na wykorzystanie przestrzeni do ostatniego centymetra.
Małe mieszkania i kawalerki to zupełnie inna para kaloszy. Jeśli naprawdę
bardzo potrzebujecie „storydżu” w dużym (lub jedynym) pokoju, zamówcie
zabudowę pod sufit na całą ścianę lub skomponujcie swoją własną meblościankę
np. z modułów BESTÅ albo PLATSA. Do wyboru są różne rozmiary korpusów i cały
wachlarz frontów, ale najbardziej polecam powielenie jednego i tego samego
modułu na całej płaszczyźnie i wyposażenie go w identyczne, jasne drzwiczki –
taki minimalistyczny look nie zagraci wizualnie wnętrza, co w przypadku
mikromieszkań jest dość istotne. Tym sposobem zdobędziecie nieprawdopodobną
ilość miejsca, jednocześnie nie szatkując niewielkiej przestrzeni
wolnostojącymi komodami czy regałami.
SYPIALNIA
Kiedyś w polskich sypialniach rządziły szafy wnękowe na wymiar. Dziś mam
wrażenie, że każdy, z kim rozmawiam, ma PAX-a. I dobrze, lepszy PAX niż HCV.
Gdybym mogła pokierować decyzjami zakupowymi poprzednich właścicieli naszego
mieszkania, też popchnęłabym ich ku szafom PAX i poprosiła, żeby zrezygnowali
na ich rzecz z garderoby. Trochę więcej o wyższości szaf nad małymi
garderobami pisałam
tutaj.
Zacznę być może od zakrystii, ale w tym systemie najbardziej pociąga mnie
wnętrze: wszystkie te koszyki na prowadnicach, ukryte lustra, zjeżdżające w
dół drążki, wysuwane wieszaczki, półki na buty, tace na biżuterię jarają mnie
stokroć bardziej niż ich potencjalna modowa zawartość. PAX-a można sobie
urządzić tak, że garderoba się nie umywa, mucha nie siada, całuję rączki i do
nóżek padam.
Szafy, ze względu na swoje rozmiary, oprócz zwykłej codziennej garderoby
pomagają też pomieścić wszystkie te niestandardowe niestandardowości, które
macie w domach: łyżwy, pudła ze skrawkami tkanin, z których mieliście szyć
maskotki dzieciom (niestety dzieci nagle dorosły i się wyprowadziły), walizki,
ozdoby świąteczne, a nawet wiadra z farbą. Ale gdybym miała codziennie rano po
zwykłe gacie sięgać do wielkiej szafy, chyba bym… przestała nosić gacie. W
odpowiednio dużej sypialni pozwoliłabym sobie na komodę z nieprzyzwoitą liczbą
szuflad w różnych rozmiarach, taką jak największy HEMNES, NORDLI lub BRYGGJA. W bardzo małej i ciasnej zaś… no
trudno, nie każdy musi nosić bieliznę.
DOMOWE BIURO
Jeśli życie pobłogosławiło Was osobnym pokojem do pracy, możecie zapomnieć o
naprawdę sporej części kłopotów z przechowywaniem. Jedną ścianę poświęćcie od
razu na meble – najlepiej modułowe, z podziałem na mniejsze elementy, raczej
nie szafy, których frontami musielibyście się wachlować przy byle okazji.
Duża, pojemna zabudowa powinna pomieścić nie tylko to, co wykorzystujecie do
pracy (w moim przypadku: każdy możliwy przedmiot świata, który trzymam „do
ewentualnego DIY”), ale też zwyczajne domowe przydasie: dokumenty, rachunki i
pozostałą papierologię, sprzęt fotograficzny i elektroniczny, być może maszynę
i przybory do szycia, notesy, artykuły piśmiennicze. U nas w tej roli dobrze
sprawdza się BESTÅ, którą przywieźliśmy z poprzedniego mieszkania.
Wymieniliśmy jej tylko fronty, żeby bardziej nam odpowiadała – pamiętajcie o
takiej możliwości, zamiast od razu pozbywać się całych mebli.
Zabudowane meble to nie wszystko – to, co jesteście w stanie posegregować i
przyporządkować do niebrzydkich pudełek, segregatorów i pojemników, wrzućcie
na półki. Półek nigdy za wiele – można je w kilku rzędach przykręcić nad
biurkiem czy blatem roboczym, można opasać nimi cały pokój dookoła, nad
oknami, można poświęcić im jedną ścianę, od podłogi po sufit. Półki sprawdzą
się także, gdy na biuro nie możecie przeznaczyć osobnego pokoju, a zaledwie
kącik w salonie, sypialni czy pod schodami. Możecie dodatkowo oddzielić go od
reszty wnętrza ażurowym regałem, jak KALLAX, który z jednej strony pomieści
niemało, a z drugiej będzie robił za przepierzenie dające chociaż namiastkę
intymności. Kiedy byłam właścicielką KALLAX-a kilka lat temu, nawet nie śniłam
o tym morzu akcesoriów, jakie można dziś do niego dokupić: wkłady z
drzwiczkami, szuflady, kosze. Szczególnie praktyczne, zwłaszcza do domowego
biura, są fronty perforowane, kompatybilne z całą serią organizerów SKÅDIS.
POKÓJ DZIECIĘCY
Pokój dziecięcy może się Wam wydawać najtrudniejszy w ogarnięciu. Nawet w
ogarnięciu umysłem. W rzeczywistości kwestię przechowywania w nim uważam za
najprostszą. Kluczem do sukcesu są tu pojemniki – większe, mniejsze, każde.
Owszem, niektóre zabawki zasługują na miejsce dla VIP-ów na dolnej półce
regału, ale większość tego kolorowego badziewia można, a nawet wypada trzymać
w zamknięciu. I nie chodzi mi ani trochę o kwestie estetyczne: nie uważam,
żeby pokój dziecięcy musiał wyglądać ascetycznie – to przestrzeń do zabawy, a
nie laboratorium. Pojemniki kocham po prostu za łatwość, z jaką sprząta się
ich zawartość. Owszem, chęć znalezienia jednego resoraka w pudle resoraków
oznacza konieczność wysypania wszystkich resoraków na podłogę, ale w razie
czego można je sprzątnąć w minutę, nie bawiąc się w żadne misterne układanie
na półkach, ustawianie, rozważania, czy czerwona ciężarówa aby na pewno lubi
żółte kabrio i czy powinny stać obok siebie, czy może jednak rozdzielić je
cysterną. A jeśli tak, to którą.
Systemem, który się tak naprawdę z pojemników składa, jest TROFAST – jeden z
moich największych sprzymierzeńców w bawialni chłopaków. To dzięki niemu udało
nam się zaprowadzić porządek w tych nieprzyzwoitych hałdach LEGO, jakie mamy,
ale Wam może służyć jako miejsce do przechowywania zabawek i przyborów
wszelakich. Poza TROFAST, u dzieciaków fajnie sprawdza się niezwykle pojemny
KALLAX (mieliśmy go w bawialni – był niezrównany) oraz seria STUVA i
przeznaczone do niej pojemniki: ANGELÄGEN, NÖJSAM czy RASSLA.
Post powstał we współpracy z IKEA
[Fot. materiały prasowe IKEA]