Powiecie, że zwariowałam, że się Wam podlizuję i na pewno chcę czegoś w zamian. Albo że się starzeję, że może od przedwczesnego klimakterium mięknie mi rura i się rozrzewniam. A ja zwyczajnie chcę to napisać. Chcę Wam napisać coś miłego, bo sama dostaję od Was tyle ciepłych słów: w komentarzach, mailach, prywatnych wiadomościach. Lubię Was i to dzięki Wam t
Mam dziś dla Was kalendarz - nie, nie adwentowy! Nie wiem, czy ja kiedykolwiek zdobędę się na stworzenie choć jednego kalendarza adwentowego i jakichś świątecznych ozdóbek. Może za jakiś czas, kiedy spełnię już swoje marzenie, zostając rencistką. Będę wtedy mieć mnóstwo wolnego czasu i z nudów zacznę robić to wszystko, czym teraz gardzę: oglądać "Przyj
Dzisiaj zacznę od coming-outu , który może okazać się moim łabędzim śpiewem i... ostatnim postem na blogu. Przynajmniej ostatnim pisanym na wolności, zanim mi kolbami w drzwi załomocą . Nie jest to z mojej strony żaden akt odwagi - ja się po prostu zupełnie nie boję więzienia, wręcz przeciwnie: jawi mi się ono jako takie... wakacje o obniżonym standardzie. Mi
Pamiętacie pierwszy post o podobnym tytule ? Ten, w którym oprowadzałam Was po kopenhaskim mieszkaniu Leny, gdzie mieliśmy przyjemność mieszkać przez dwa dni podczas naszego skandynawskiego tripa . Właściwie to chciałam Wam wtedy pokazać więcej duńskich miejscówek, w których się zatrzymaliśmy, ale wówczas post zrobiłby się strasznie długi i nikt by go nie prz
Gdybym urodziła się Indianką wśród Czejenów, Siuksów czy Czarnych Stóp, gdzieś na spalonej słońcem prerii, na pewno nie dostałabym żadnego z tych poetyckich imion, które wszyscy znamy z Doktor Quinn . Nie wołano by do mnie ani "Rącza Łanio" , ani "Szemrzący Potoku" , ani "Księżycowa Poświato" . A nawet gdyby - zwiedzeni słodkim niem
Post o salonie wzbudził tak pozytywny odzew, że od dnia publikacji chodzę cała w skowronkach. To dla mnie budujące, że tyle osób podziela moją pasję do (dziwnych nieraz) staroci, odrobiny koloru (ja tam wcale nie uważam, żeby u mnie było aż tak kolorowo ), mieszania stylów, eksperymentowania. Komentarze od tych z Was, którzy myślą podobnie, były naprawdę bardz
Będę szczera: cieszę się na tego posta jak kleszcz na sezon jagodowy! Nareszcie mogę Wam pokazać nasz salon w całej okazałości. Może "okazałość" to nie jest odpowiednie słowo, bo przecież Kaplica Sykstyńska to to nie jest, ale nie o to chodzi. Chodzi o szerokie kadry. Rety, jakie to miłe uczucie: skakać z aparatem tu i tam, nie przejmując się wcal