No i pięknie, jak zwykle jestem ostatnia. Prawie wszystkie uczestniczki Bloggers Photo Meeting już dawno opublikowały swoje relacje ze spotkania (niektóre nawet po dwie! I nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa!), a ja dopiero biorę się do roboty. Trudno, pogodziłam się już z tym, że jeśli chodzi o tempo, to znacznie bliżej mi do drezyny (i to z pijanym kierowcą) niż do Pendolino. Muszę teraz wziąć na klatę konsekwencje mojej opieszałości, czyli - po pierwsze - fakt, że znacie już na wylot wszystkie stylizacje i zdjęcia z tego wyjazdu oraz - po drugie - to, że zapewne wychodzą już Wam one bokiem. Wiem, wiem, jak to jest być z drugiej strony i przeżyć bombardowanie hasztagiem #bpm, zmasowany atak fotografiami ze Starachowic i intensywny ostrzał postami-relacjami. Jest ciężko, ale przecież od tego się nie umiera. Dacie radę. Jeszcze tylko jakieś czterdzieści wpisów na dwunastu blogach.
Tagi:
inspiracje,
life