2.03.2016

Rok leniwca

Szybko zleciało.

Rach-ciach i mam za sobą pierwszy rok blogowania oraz prawie sto postów na liczniku. Powinnam teraz napisać kilka rozczulających i wzniosłych zdań o tym, że blogowanie uratowało mnie przed samobójstwem, stoczeniem się na margines społeczeństwa, śmietnik historii, czy co tam jeszcze. Że dzięki blogowi przestałam pić, ćpać i gasić papierosy na małych kotkach. Że, jak Horacy, Wybudowałam pomnik. Że znalazłam swoją drogę w życiu. Albo że chociaż przestałam się wieczorami obżerać.

Ci z Was, którzy czytają na moim blogu coś więcej niż podpisy pod zdjęciami i umiejętnie interpretują mój wyraz twarzy, gdy na filmiku wbijam gwoździe, mogli mnie już trochę poznać. Wiecie zatem, że takich rzewnych tekstów próżno u mnie szukać. Jeśli  macie ochotę poczytać coś sentymentalnego i wyciskającego łzy, zajrzyjcie do... no, już Wy tam wiecie, do kogo. Najlepiej do ciężarnych blogerek - im hormony buzują, a gdzieś muszą przecież znaleźć ujście.

Ja - choć w głębi duszy bardzo miętka i wrażliwa - nie umiem przelewać uczuć na klawiaturę.


Niestety, choć z wielu powodów bardzo polubiłam blogowanie, nie mogę powiedzieć, że pomogło mi rozwiązać jakikolwiek z moich dotychczasowych problemów.

Dalej obżeram się wieczorami. Nawet bardziej, bo bez czekolady z okienkiem nawet nie siadam do pisania. 
Dalej jestem niezorganizowana i rozmemłana. Nawet bardziej, bo blog pożera lwią część mojego wolnego czasu.
Dalej jestem wrażliwa na swoim punkcie. Nawet bardziej: negatywne komentarze doprowadzają mnie do łez.
Dalej mam niewykończone mieszkanie. Nawet bardziej, bo rozgrzebałam kilka pomieszczeń nie doprowadzając remontów do końca, a tam, gdzie udało mi się skończyć, planuję już zmiany. To jest wieczna walka.
Dalej nie jestem milionerką. Nawet gorzej, bo bycie blogerem DIY wymaga nieustannego kupowania rozmaitych bardzo ważnych i bardzo potrzebnych artykułów. Jak na przykład lepsza wkrętarka.

Dalej nie mam pomysłu na siebie i na swoje życie. 

Ale mam nową wkrętarkę.

Skłamałabym jednak, mówiąc, że nic dobrego z Piątego Pokoju dla mnie nie wypływa. Nowe znajomości, ogrom zdobytej wiedzy - zarówno teoretycznej, jak i praktycznej, bliskie i dalekie wyjazdy i spotkania, nieustanna nauka i szlifowanie umiejętności: pisania, fotografowania, tworzenia i przerabiania, jednym słowem: ciągłe wychodzenie z mojej strefy komfortu. Przed rokiem nawet nie miałam śmiałości marzyć o którejkolwiek z tych rzeczy.

Kwintesencją spełniających się marzeń jest zaś 12 filmików instruktażowych, które nagrałam we współpracy ze znanymi portalami - wciąż nie mieści mi się w głowie, że się odważyłam:

Barwienie szkła
Jak tanio oprawić plakat
Skrzynia na kółkach do pokoju dziecięcego
Półka ze skrzynki po winie
Skórzane uchwyty do mebli
Mobil nad dziecięce łóżeczko
Tablica memo
Lampa z kosza wiklinowego
Kwietnik ze starego T-shirta

Księżycowy zegar
Stolik z miedzianych rurek
Półka na skórzanych pasach  

I jeszcze... jeszcze jedno, najważniejsze: coraz częściej spływające do mnie sygnały, że próbujecie swoich sił w DIY. Kombinujecie, tworzycie, dodajecie coś od siebie oraz ulepszacie. I że lubicie tu zaglądać, kiedy jest Wam smutno i źle...

Szafka biblioteczna
metamorfoza szafki ikea
ikea kallax siedzisko
ogrodnictwo
pokój dziecięcy


P.S. Wiecie, że bociany już wracają? Cudownieee!