25.01.2016

Jak mieszkają baśniowe stwory - Jednoiglec

Pamiętacie post o odwadze w urządzaniu, który tak Was rozbawił? Trzeba Wam wiedzieć, że pisałam go pod wpływem. Pod jej wpływem.


O Juliannie Gąsiorowskiej słyszał każdy, kto choć trochę interesuje się szyciem, a w szczególności quiltami (z quiltami jest jak z shuttersami - niby jakoś można to powiedzieć po polsku, ale to trochę tak, jakby na Muminka mówić hipopotam). A jeśli nie słyszał o Juliannie, to o jej Projektowni Jednoiglec już z pewnością tak. Rzućcie okiem na projekty i realizacje jej narzut, a zrozumiecie, jakim niezwykłym rajskim ptakiem jest ta kobieta.

Dziś - dzięki Juliannie - pokażę Wam, drodzy Czytelnicy, co to znaczy być wiernym samemu sobie podczas urządzania domu. Co to znaczy sprawiać frajdę sobie, a nie sąsiadkom i księdzu, co raz w roku przychodzi po kopertę. Co to znaczy pielęgnować w sobie dziecko. Co to znaczy mieć bajecznie kolorowe wnętrze!

Julianna sama przyznaje, że nigdy nie stłumiła swojego wewnętrznego dziecka i chętnie dopuszcza je do głosu. Spełnieniem dziewczęcych marzeń jest jej kuchnia: kolorowa i radosna, choć - sądząc po komentarzach - dla niektórych kontrowersyjna. Dla mnie nie ma w niej nic kontrowersyjnego - jest po prostu uszyta na miarę dla swojej właścicielki - czyż nie tak właśnie powinno być?


Pokój córek Julianny to różowo-żółto-błękitne królestwo. Szyku, tak jak i w kuchni, zadają fenomenalne tapety PIP studio (ale ja nie jestem obiektywna, wiecie, że kocham takie wzory):

O kiczu kontrolowanym jeszcze sobie porozmawiamy, póki co możecie podziwiać kilku jego przedstawicieli (czy tylko ja mam wrażenie, że ten jeż się ze mnie naigrawa?) 

Łazienka, choć na pierwszy rzut oka stonowana i oszczędna kolorystycznie, też nie jest zwykłą łazienką, jakich setki. Wystarczy spojrzeć na bajeczny żyrandol i komodę pod umywalkami, żeby się o tym przekonać.


Najbardziej zaskakujące w domu Julianny jest to, co właściwie powinno zaskakiwać najmniej, bo jest minimalistyczne i monochromatyczne: sypialnia. Przewrotne, prawda? Bo to jest właśnie, moi Kochani, teoria względności. Wszystko jest względne
A jeśli kiedyś zobaczycie prawdziwego Jednoiglca na spacerze - pozdrówcie go ode mnie, bezwzględnie!



[Wszystkie zdjęcia są autorstwa Julianny Gąsiorowskiej i zostały wykorzystane za jej wiedzą, zgodą i błogosławieństwem]